157. I znowu stolarz ...
Ten stolarz to mnie normalnie doprowadza do szewskiej pasji. Dzwonię dzisiaj z rańca, żeby dokładnie ustalić o której przywożą schody a on mi na to, że jutro. A dlaczego? Bo jeszcze coś tam schnie. Cholera jasna, myślę sobie, przecież już dawno mówił, że schody były zrobione tylko czekali na wolny termin do montażu. Co za krętacz. Niech by wprost powiedział, że to czy tamto a nie tak ściemnia. Facet boi się, że go stuknę, czy co? że nie ma odwagi wyrazić się jasno i na temat
Pytam, czy jutro to na 100% , a on że tak, i że powinni dojechać około 14:00. Hm, zobaczymy, już teraz to na nic się nie nastawiam, ale lepiej, żeby wreszcie dojechali bo nie ręczę za siebie.
Jeszcze nie byłąm dzisiaj na budowie ale dzwonił Pan od wykończeń i poinformował mnie, że położył już praktycznie podłogę w dużej łazience i że jedzie do hurtowni po klej do płytek oraz suporex do obudowy wanny oraz drzwiczki rewizyjne. Muszę się potem wybrać na małą inspekcję 
Poza tym muszę zapłacić za drzwi wewnętrzne bo w poniedziałek montaż.
No i czeka mnie jazda po sklepach z oświetleniem. Pan Elektryk chciałby zamontować większość osprzętu w sobotę więc muszę się streszczać.








). Dzisiaj szanowny Pan Stolarz zaszczycił mnie swoją obecnością, żeby jeszcze ostatecznie sprawdzić wymiary pierwszego stopnia. No i..podobno mają zacząć we wtorek, 7 grudnia ( o ile ktoś się nie rozchoruje, albo nie wezmie wolnego,
się wyrobili. No i tutaj znowu zastanawiam się jaki bedzie efekt finalny. Bo wiadomo, że często wyobrażenie może sporo odbiegać od rzeczywistości. Ja stolarzowi pokazałam wzory tralek, zdjęcia schodów jakie mi się podobają a on sobie coś tam narysował, napisał i tyle. Ale przecież lipy nie zrobi (chyba), tym bardziej, że to stolarz polecony, bardzo rozchwytywany i przez to ma tyle zleceń. Ale ja to dopiero będę wiedziała czy go chwalić czy walić po montażu naszych schodów.
Komentarze