219. Ogród to moja nowa obsesja
Już sama myśl o ogrodzie wywołuje u mnie przyspieszony oddech. Jak grzyby po deszczu nagle wyrastają wszędzie sklepy ogrodnicze.... czyzby?.... nieee, to tylko ja nagle zaczęłam je dostrzegać. Po prostu temat ogrodu jest dla mnie teraz nr 1.
Ostatnio pogoda nas nie rozpieszczała, silne wiatry, deszcze, zimno, brrrr, na sam widok takiej pogody nie chiało się wychodzić z domku.
Ale od kilku dni mozna juz działać. Jak pisałam wcześniej, mamy posadzone tuje szmaragdowe. Oprócz nich posadziliśmy klon królewski, cztery świerki serbskie (podobno rosną najszybciej ze wszystkich, są wysokie, ale w miarę zwarte w sobie), sosnę kosodrzewinę, jałowce płozące blue carpet, sosnę czarną oraz morelę, wiśnie i czereśnię. W kolejce czekają rododendrony, azalie, jukki, bukszpan (ale to dopiero po załozeniu kostki bo planuję posadzić go wzdłuz alejek), magnolia, hortensja i paprocie.
Część północna wygląda tak:
Mamy tutaj skarpę, którą bardzo chciałabym umocnić ładnymi kamieniami ogrodowymi.
Zastanawiam się, czy rozłozyć tam agrotkaninę. Obawiam się ataku chwaściorów i nie uśmiecha mi się wyrywanie ich co kilka dni. Jak myślicie?
W ogrodzie wydzieliłam juz część w której zasieję warzywa (sałatę, marchewkę, pietruszkę, koperek, szczypiorek itd). Zastanawiam się cały czas gdzie ulokować moje krzaczki pomidorowe. Będzie ich dosyć sporo.Najwięcej słońca mamy w części, gdzie będzie trawnik, w poblizu frontu i boku domu od strony kuchni. Mimo to, nie chcę sadzić tam pomidorów, aby nie przytłoczyły ogrodu swoimi gabarytami (tam tez mam przyszły warzywnik). Rozwazam ewentualnie część ogrodu za salonem (część zachodnia). Obawiam się tylko czy będzie tam wystarczająca ilość słońca bo w poblizu rośnie kilka sosen.
Są jeszcze maliny, borówki i porzeczki i tez szukam dla nich dogodnego miejsca.
Czasami jestem przerazona i obawiam się, ze mój ogród będzie niepoukładany, tzn ze zabraknie mu charakteru. Chciałabym mieć wszystko ładnie skomponowane.
Wczoraj przywieziono nam 10 ton czarnoziemu bo stwierdziliśmy, ze jednak potrzeba go pod trawę.
Mój Mąz tak się zawziął, ze zorwiózł ziemię prawie na cały trawnik, a jest tego sporo.
Ja za to zajęłam się wstawianiem obrzezy trawnikowych a potem rozgrabianiem tejze ziemi.
W międzyczasie wyskoczyłam do sklepu po Dolomit bo powiedziano mi, ze ta ziemia będzie za kwaśna pod trawnik.
Dzisiaj tez juz wzięłam się za grabienie i wygląda to teraz tak:
Planujemy zakończyć rozwozenie i rozgrabianie ziemi dzisiaj, oraz rozsypanie dolomitu na całym obszarze przeznaczonym pod trawnik. Chcielibyśmy zacząć jak najszybciej siać ale trzeba poczekać kilka dni, zeby wapno ładnie powchodziło i rozpuściło się w ziemi.
Potem posypiemy wszystko nawozem do traw, który ma działać 100 dni i mozna go sypać wraz z nasionami traw.
Oby tylko to całe sianie było to łatwe, bo nie chciałabym mieć jakichś placków, gołych kawałków bez trawy, albo nieokiełznanych kęp
Jednym słowem czeka nas baaaardzo duzo pracy w ogrodzie. W nocy nie mogłąm spać przez obolałe przeguby, plecy i donie od grabienia, ale co tam... jestem ogromnie zadowolona, ze robimy to sami bo mamy z tego ogromną satrysfakcję.