161. Jestem po przerwie; dużo się dzieje
Nie było mnie tu jakiś czas. Powód nr 1 to grypa jelitowa. Na nic nie miałam ochoty ani siły. A najgorsze było to, że to wstrętne chróbsko zaczęło mnie brać na etapie wyboru klamek i oświetlenia, i wiecie co.... przez ostatnie dni patrząc na klamki czułam, że coś mi się cofa, dosłownie nie mogłam nawet wypowiedzieć słowa "klamka" bo w zołądku zaczynało mi się wszystko przewracać. Przyjeżdżając na budwę też odczuwałam wstręt do wszystkiego co się tam znajdowało. W pewnym momencie zaczęłam się niepokoić, że nastąpiło u mnie przesycenie budową, ale objawy tak się nasiliły, że jednak nie było wątpliwości; zaatakował mnie jakiś paskudny wirus. Leżałam więc plackiem o ile się dało, a na budowę jechałam skrzywiona i beż życia ani entuzjazmu.
Ale wreszcie dzisiaj czuję, ze wszystko wróciło do normy, nawet sobie popatrzyłam na klameczki :), no może jeszcze odrobinkę mnie odpychają, ale to już prawie jak nic.
A teraz czas na streszczenie ostatnich wydarzeń z budowy.
Co do kuchni, to na razie są zamontowane dolne szafki i zlew, nie ma jeszcze frontów, ale to dlatego, żę teraz najbardziej się brudzi od prac schodowo-podłogowo- wykończeniowych i lepiej troszkę się wstrzymać.
Stolarze działają ze schodami a efekty ich pracy wprawiają mnie w nieopisany wprost zachwyt. Wszystko, dosłownie każdy szczegół zostało wykonane według mojego życzenia, kształt i kolor stopni, tralki, poręcz, listwa policzkowa, do niczego się nie mogę przyczepić. Po prostu przecudnie. Jak ja się cieszę, że zdecydowałam się właśnie na nich. Mimo tylu odłożonych spotkani, tak dłuuugiego czekania, warto było
Oprócz schodów zażyczyłam sobie również wykończenie szczytu ściany drewnem z frezem takim jak na skrzydłach drzwiowych, oczywiście w kolorze białym. Zrobiono to lepiej, niż bym sobie zyczyła
A propos drzwi, są już zamontowane wszystkie oprócz p.poż, bo przyjechały w kolorze stalowym, a ja chcę białe i mają zamienić. Drzwi nie maja jeszcze klamek, ale powód jest znany (patrz wyżej ), muszę się o to zatroszczyć w najbliższym czasie. Drzwi baaardzo mi się podobają i sprawiają, że wnętrza są bardzo jasne i radosne.
Glazurnik robi dużą łązienkę. Podobno ma ją skończyć do Świąt, zobaczymy.
Zamówiłam ostatnio lampki led do oświetlenia schodów. Właśnie dzisiaj kurier nam je dostarczył. Wyglądają one tak:
Wczoraj dojechały deski na podłogę do salonu i jadalni. Dąb wygląda pięknie już teraz, ciekawe jak bedzie po położeniu. Musiałam sobie dokładnie podotykać i powąchać to szlachetne drewno, hmmm jednak nie ma to jak natura, nic nie jest w stanie jej podrobić. Dzisiaj Pan parkieciarz przystąpił do działania. Najpierw ładnie uprzątnął i wyszlifował posadzkę a potem zagruntował ją czymś baaardzo śmierdzącym, coś jakby zapachem przypominało rozpuszczalniko-klej. Po wyjściu z budowy niosłam ze sobą ten uroczy zapach na ubraniach. Deski są już sczotkowane i pokryte olejem, ale będą jeszcze olejowane po przyklejeniu do posadzki.
Jak widać na załączonych obrazkach, dzieje się u nas bardzo wiele, a do końca jeszcze sporo roboty. Czuję się przytłoczona tym wszystkim, a o Świętach to nawet nie mam czasu pomyśleć. Jak ja już bym chciała żeby było po budowie, po sprzątaniu i po przeprowadzce. Nie mogę się tego momentu doczekać.
Komentarze