184. Ciągłe wykańczanie.
Mimo iż mieszkamy już w Gracjanie 9 dni jest jeszcze sporo do zrobienia w kwestii wykończenia domku.
Praktycznie codziennie goszczą u mnie różne ekipy. Panowie od kuchni mają jeszcze do zamontowania cokoły i wyciąg.
Oprócz kuchni zrobili mi takze garderobę oraz szafę we wiatrołapie.
Zrobią jeszcze dwie szafy zabudowane u dzieci oraz drzwi do spizarni i szafkę w pralni kotłowni. Mam już zalozone uchwyty i gałki kuchenne, które zamawiałam jakiś czas temu. Są sliczne, dokładnie takie jak chciałam.
Mam tez swój wymarzony blat granitowy Santa Cecylia
Wszystko pasuje do siebie i nie mogę się oprzeć podziwianiu swojego domku. Jest tutaj bardzo duzo miejsca. Podczas budowy wydawało mi się, ze Gracjan będzie mniejszy a tymczasem jest bardzo przestronny. Kuchnia jest bardzo funkcjonalna i wygodna. Szczególnie chwalę sobie duzą szafkę cargo oraz magic corner, gdzie trzymam garnki. Wreszcie mam do nich łatwy dostep.
Niestety nadal czekam na stolarza aby pomierzył podstopnice. Oczywiście listwy przypodłogowe takze nie są gotowe. Cóz, poczekam az się doczekam.
Wczoraj automatycy od kotła przywieźli mi nowy pokojowy sterownik temperatury. Poprzedni zainstalowano w naszej sypialni i nie był to najlepszy pomysł. Sypialnia zrobiła się najcieplejszym miejscem w domu a pozostałe pomieszczenia były zbyt chłodne. Musiałabym nie wiadomo ile grzać aby to ciepło rozeszło się wszędzie. Natomiast teraz mam sterownik bezprzewodowy i jest o niebo lepiej. Mogę go sobie przenosić wedle uznania. Np teraz jest na parterze w najbardziej otwartej przestrzeni. Jest teraz ciepło praktycznie wszędzie a temperatura na piecu wynosi około 38-41C. Poprzednio raczej nie spadała ponizej 52 stopni ( a wcale nie było tak ciepło). To ogromna róznica. Jak dotąd nie mamy jeszcze rachunku za gaz i az się boję ile wyniesie.
Mamy juz zameldowanie w naszym domku Trzeba teraz przykleić numer na budynku zeby kazdy mógł do nas łatwo trafić.
Czuję się na razie jakbym gdzieś wyjechała i zaraz miała wracać. To jest po prostu zupełnie inne życie. Wcale nie ciągnie mnie do komputera. Wolę usiąść przy stole w jadalni i popatrzeć na piękne drzewa pokryte białym puchem za oknem, albo porysować z Leną. Jeszcze nie wyszystko rozpakowane i wypucowane ale juz tak nie pędzę. Robię sobie wszystko sukcesywnie powoli. Myję jedno lub dwa okna za jednym razem i jest ok.
Niestety nie robiłam juz bardzo długo zadnych zdjęć. Po pierwsze nie za bardzo chce mi się szukać ładowarek do aparatu, a po drugie stwierdziłam, ze zrobię zdjęcia jak domek będzie już wykończony ( no powiedzmy w 90%). Wtedy będzie widoczny końcowy efekt