173. Sprzęty dojechały. Pechowe listwy... czyżby?
Dostwacy jakby się zmówili. Tuż przed wyjazdem na budowę otrzymałam przesyłkę kurierską w postaci okapu kuchennego. Myślę sobie, super, jak na zawołanie, akurat go zawiozę i tak też zrobiłam.
Jak tylko zdołałam zaparkować przed domem, dobiega do mnie kolejny kurier z kartką do pokwitowania odbioru zmywarki, która już zostałą wniesiona do środka Normalnie jak w szwajcarskim zegarku.
Na budowie działają wykończeniowcy, elektryk oraz montazyści od kuchni, innymi słowy powtórka dnia wczorajszego oby tak dalej. W szafkach wiszących Panowie wstawiają szkło Stare Niemcy. Wygląda to całkiem ładnie.
Dowiozłam farbę do sufitów na parter i jeszcze na ściany do gabinetu.
Następnie pojechałam do gminy podpisać umowę wodociągową (dla nadzoru budowlanego) ale z tego nici bo nie miałąm przy sobie projektu przyłącza wodociągowego (mam nadzieję, żę zaraz go odszukam). Umowa ma być gotowa na czwartek 30 grudnia.
Potem pojechałam odebrać zamówione listwy sztukateryjne (po nieszczęsnym przyklejeniu poprzednich przez ekipę do góry nogami ( a miały być do góry brzuszkami ).
Pani podlicza mi rachunek, ja dopytuję czemu nagle listwy podrożały, ona na to, że niemożliwe, ja proszę o sprawdzenie mojego poprzedniego zamówienia. Pani uprzejmie sprawdziła, rzeczywiście cena była inna, ale.... listwy też inne .... no nieźle, pomyślałam sobie. Co ja tym razem nawywijałam. Okazuje się, że profil owszem jest ten sam, ale rozmiar inny. Zamawiając listwy suferowałąm sie strona internetową i bardziej patrzyłam na kształt, dlatego podałąm nie właściwy symbol P8020 zamiast P8030. Te, które odebrałam teraz są 6cm wysokości, a poprzednie 4cm. Więc odpada plan wykorzystania nawet części tych biednych źle przyklejonych listew. Co się z tym wiąże muszę zamówić (i nawet to już zrobiłam) kolejne 3 te większe. Myślę, co tu robić.
Pojechałam znowu na budowę. Poprosiłam Pana aby sprawdził czy uda się zdjąć te źle przyklejone listwy jak najdelikatniej się da aby ich nie uszkodzić (w głowie zaczął mi świtać pewien pomysł, bo przecież listwy kosztowały kupę kasy i ja mam je niby tak sobie wywalić, o nie!). Pan wziął szpachelkę i zręcznie poodklejał listwy. Udało się to znakomicie. Listwy są rzeczywiście mocne i solidne bo wcale się nie uszkodziły, raczej ściana nieco ucierpiała. No więc, postanowiłąm, że te węższe listwy (odklejone) pójdą do wiatrołapu. Będą przyklejone na wysokości około 95 cm. Na dole będzie kolor Muskat 13 (jak na dole kominka), a na górze muskat 15 ( jak w kuchni i na górze kominka). Jednak nie ma tego złego..... Już się cieszę na myśl o swoim nowym planie
Zanim odjechałam z budowy, następny kurier dostarczył nam piekarnik. Żeby każdego dnia wszyscy się tak dobrze wyrabiali w czasie to byłoby o wiele łatwiej.